niedziela, 15 stycznia 2017

Pewne zwycięstwo z Łabędziami

14.01.2017, Liberty Stadium, Premier League - kolejka 21.

Sędzia: Mike Jones.
Widzów: 20 875
Man of the match - Alexis Sanchez

Swansea 0 : 4 Arsenal

(37' Giroud, 54' Cork (sam.), 67' Naughton (sam.), 73' Alexis)

Składy:
Swansea: Fabiański – Naughton, Fernandez, Mawson, Kingsley – Ki, Cork (71' McBurnie) – Dyer (56' Fer), Sigurdsson, Routledge – Llorente (71' Borja).
(Trener: Paul Clement)

Arsenal: Cech – Gabriel, Mustafi, Koscielny, Monreal – Ramsey, Xhaka – Alexis (79' Welbeck), Özil (79' Lucas Perez), Iwobi – Giroud (60' Oxlade-Chamberlain).
(Trener: Arsène Wenger) 

Ławka rezerwowych:
(Swansea: Nordfeldt, Rangel, van der Hoorn, Fulton, Fer, Borja, McBurnie)
(Arsenal: Ospina, Maitland-Niles, Holding, Reine-Adelaide, Oxlade-Chamberlain, Lucas Perez, Welbeck)

Statystyki:
Posiadanie piłki: 43% - 57%
Strzały (celne): 12(3) - 14(6)
Podania: 444 - 606
Celność podań: 84% - 84%
Rzuty rożne: 3 - 2
Faule: 12 - 8
Spalone: 2 - 0
Żółte kartki: 2 - 0
Czerwone kartki: 0 - 0

Mecz z teoretycznie najsłabszą drużyną w lidze, która w tym sezonie będzie walczyć do końca o utrzymanie. Nowym, trzecim już w tym sezonie menedżerem Łabędzie został Paul Clement, niedawny asystent Ancelottiego w Monachium. Był to jego debiut w Premier League na ławce trenerskiej. Na pewno nie zapisze go do udanych. Arsenal pierwszą połowę spotkania rozegrał bardzo słabo. Kanonierzy nie stwarzali sobie wielu okazji, a co gorsza pozwalali Walijczykom na odważne akcje we własnym polu karnym. Pod koniec pierwszej połowy meczu został otworzony wynik spotkania. Bramkę strzela niezawodny Giroud z najbliższej odległości po zamieszaniu w polu karnym. Nie cieszy się z niej jednak, sygnalizując tym samym konieczność zmiany.
Giroud co prawda nie zszedł z placu gry, a nawet wszedł na boisko w drugiej połowie, co daje nam trochę optymizmu jakoby uraz nie był poważny. Został zmieniony dopiero w 60 minucie meczu.
W drugiej połowie Kanonierzy się obudzili i przejęli inicjatywę. Dwie kolejne bramki dla Kanonierów to gole samobójcze, choć równie dobrze można by je zapisać na konto Iwobiego. To właśnie Nigeryjczyk miał wielki udział przy tych trafieniach. Najpierw rykoszet i piłka odbita od Corka, która nabrała tak niesamowitej rotacji, iż Polak w bramce nie miał żadnych szans na obronę. Drugi gol to mocne dogranie w pole karne i nie fortunna interwencja Naughtona. Gdy wynik meczu był już przesądzony na korzyść Arsenalu, bramkę na 4:0 strzela Alexis Sanchez, który tym samym zrównuje się z Diego Costą w wyścigu o koronę króla strzelców Premier League.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz